środa, 9 stycznia 2013

Forever alone; pluton to ja.

Dawno nie pisałam, straciłam kilku czytelników, ale się nie dziwię. Jednak może ktoś został? Chciałabym. Pewnie nie chce wam się czytać historyjki głupiej, smutnej dziewczynki z "problemami". Trudno, ale ja tego potrzebuję. Potrzebuję też komentarza, tzn. kilku słów otuchy. Boże, tak bardzo potrzebuję.

Nie jestem idealnym człowiekiem. Nie jestem dobrą przyjaciółką. Jestem idiotką, która płaci za grzechy. Otóż przez rok lub nawet dwa lata zaniedbałam swoją przyjaźń z "Panią X". Nie miałam pojęcia, że "Pani X" czuje się tak fatalnie. Teraz już wiem, jak to jest.

Zaczęło się na początku września, jak nie wcześniej. Coraz częściej zaczęła rozmawiać z nami "Pani Y", którą naprawdę polubiłam. Jednak "Pani Y" woli "Panią X" niż mnie. I nie chodzi mi o to, że "ach, wszyscy muszą zwracać na mnie uwagę!"... Chodzi mi o to, że czuję się, jakby mnie zbywała. Obie "Panie" spotykają się ze sobą po szkole, robią śmieszne fotki i świetnie się razem bawią. Czuję się okropnie. Teraz wiem jak czuła się "Pani X", gdy zostawiłam ją w zeszłym roku.



To boli. Wieczorami płaczę. Staram się myśleć pozytywnie, bo właśnie to sobie cenię w ludziach - optymizm. Uwielbiam się śmiać i być radosna, ale teraz? Śmiech i radość zabrał mi smutek. 
Nie kipię nienawiścią wobec "Pani Y", która odbiera mi przyjaciółkę. Zasłużyłam na to, ale... kurwa. Nie wiem co mam robić.

Na tym blogu chciałam was zarażać swoją pozytywną energią, ale dzisiaj mi się nie uda. Ostatnia osoba, której mogłam się wyżalić stwierdziła, że ją zaczynam denerwować tym słabym użalaniem się nad sobą. Więc zostaliście mi wy... Osoby, których nie znam, a które znają mnie. To dziwne, ale taka prawda. Czuję się jak ostatnia planeta. Jestem plutonem - najmniejszą "gwiazdką", która niegdyś była planetą.

2 komentarze:

  1. Kazałaś mi żebym Cię opieprzyła. Więc właśnie to robie. Przeczytałam u Ciebie ten jeden post i powiem tyle. WEŹ SIĘ W GARŚĆ! Cenisz w ludziach ich optymizm, a co jeśli oni mają taki sam pogląd? Przecież nikt nie chce się kolegować z osobą która cały czas marudzi o tym jakie jej życie jest do dupy. Każdy ma swoje problemy i każdy może potrzebować pomocy. Ale są sprawy w których nikt nam nie pomoże. Musimy poradzić sobie z tym sami. Chodzi mi o to, że mam wrażenie, że wszystko wyolbrzymiasz. Relacje z przyjaciółmi możesz naprawić jeśli tylko bardzo tego chcesz. Ale musisz skończyć z ciągłym użalaniem się nad sobą DZIEWCZYNO! Możliwe, że już przyzwyczaiłaś się do tego stanu. Możliwe, że sama się już do tego nakręcasz. Powiem Ci coś, kiedyś w podstawówce odwrócili się ode mnie wszyscy. Codziennie płakałam. Chciałam żeby wszystko się skończyło. Uprzykszali mi życie jak tylko się dało. Pewnego razu powiedziałam, że tak dłużej nie będzie. Chodziłam dumnie z podniesioną głową. Co się okazało? Wszyscy wrócili. Przepraszali mnie. Potem było tylko lepiej. Byłam silna, nie dałam się. Tobie też to radzę. Nie pokazuj, że jesteś słaba. Wkońcu zaczniesz wierzyć w to, że jesteś naprawdę silną osobą która potrafi sobie radzić z problemami.
    Polecam się na przyszłość, wal jak będziesz chciała pogadać.

    http://thisiswhoiam.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, dzięki. Serio, dobrze myślisz. Nie użalam się CIĄGLE nad sobą, ale jak już to faktycznie wszystko wyolbrzymiam. Masz rację. Trzeba wziąć się w garść ;)

      Usuń